Rynek nieruchomości w największych polskich miastach od lat zmaga się z wyzwaniami związanymi z dostępnością dużych mieszkań. Pomimo rosnącego zapotrzebowania na przestronne lokale, oferta jest bardzo ograniczona, a ceny za metr kwadratowy często przewyższają nawet te, które obowiązują w przypadku najmniejszych mieszkań.

Analitycy z PKO BP sprawdzili, jak aktualnie wygląda rynek dużych mieszkań – jakie są ceny, kto je kupuje, a kogo na nie nie stać i musi wyprowadzić się na peryferie.

Niestety znalezienie przestronnego lokum w mieście jest trudniejsze niż kiedykolwiek. Ich ceny rosną szybciej niż ceny mniejszych lokali, a oferta pozostaje ograniczona. Dla tych, którzy mogą sobie pozwolić na zakup dużego lokalu w Warszawie, Gdańsku czy Krakowie, oznacza to spore wydatki, ale jednocześnie prestiż i komfort życia w ścisłym centrum.

Taka grupa jest oczywiście w mniejszości, a wiele rodzin ze względów ekonomicznych decyduje się na przeprowadzkę na przedmieścia, zamiast szukać większego mieszkania w granicach miasta.

Duże mieszkania drogie i trudno dostępne

Największe polskie miasta, takie jak Warszawa, Gdańsk, Kraków czy Poznań, odnotowują coraz większe zainteresowanie przestronnymi lokalami. Niestety, ich dostępność jest ograniczona, a ceny sprawiają, że ich zakup stanowi ogromne wyzwanie. W Warszawie i Gdańsku mieszkania o powierzchni 90-119 mkw osiągają najwyższe ceny za metr kwadratowy, przewyższając nawet najmniejsze kawalerki. To sugeruje, że rynek nie nadąża za rosnącym popytem na większe metraże.

Dla porównania, zamiana małego mieszkania (do 39 mkw). na średnie (40-59 mkw.) jest relatywnie prosta – sprzedający korzysta z wysokiej ceny za metr, a nowy zakup jest tańszy w przeliczeniu na jednostkową wartość. Jednak próba zamiany 3-pokojowego mieszkania na 4-pokojowe to już prawdziwe wyzwanie – ceny dużych lokali rosną szybciej, a ich podaż jest znacznie niższa.

Kto kupuje duże mieszkania?

Z analiz PKO BP wynika, że największym zainteresowaniem dużymi mieszkaniami wykazują się:

  • rodziny z dziećmi – zwłaszcza te z co najmniej trojgiem dzieci;
  • osoby w wieku 30-50 lat – z ustabilizowaną sytuacją finansową i wysokimi dochodami;
  • ci, którzy nie chcą wyprowadzać się na przedmieścia – dla niektórych komfort życia w mieście przeważa nad tańszymi alternatywami poza aglomeracją.

Z kolei najmniejsze mieszkania cieszą się stałym popytem niezależnie od dochodu czy liczby dzieci. Kupują je zarówno młodzi single na starcie kariery zawodowej, jak i inwestorzy, którzy traktują je jako bezpieczną lokatę kapitału.

Dom poza miastem zamiast dużego mieszkania?

Dla wielu rodzin, które nie mogą znaleźć odpowiedniego mieszkania w dużym mieście, przeprowadzka na przedmieścia staje się jedyną realną opcją. Wraz z liczbą dzieci rośnie preferencja dla domów jednorodzinnych, co sprawia, że okolice największych miast są coraz chętniej wybierane przez kupujących. Mimo że wiąże się to z dojazdami, dla wielu osób możliwość posiadania większej przestrzeni i własnego ogrodu jest argumentem nie do przebicia.

Mieszkanie jako inwestycja po 45. roku życia

Ciekawą tendencją, którą zauważyli eksperci, jest fakt, że osoby po 45. roku życia często decydują się na zakup drugiego, mniejszego mieszkania. Najczęściej jest to forma zabezpieczenia kapitału na przyszłość, co potwierdza stwierdzenie, że najmniejsze mieszkania pozostają najbardziej atrakcyjne pod względem inwestycyjnym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.