Już za chwilę ruszą podsumowania pierwszej połowy 2022 roku, który dla wielu polskich branż był wyjątkowo burzliwy. Wstrząsy i zmiany wyjątkowo odczuła branża nieruchomości. Już w pierwszych miesiącach tego roku zauważalnie spadła ilość sprzedanych kredytów, a zdaniem analityków jest to początek dłuższego trendu. Tego typu prognozy nikogo nie dziwią. Kredyty hipoteczne mocno podrożały, a i bez tego zdolność kredytowa wielu Polaków bardzo się ograniczyła. Co przyniosą nam najbliższe miesiące?
Ciężkie czasy dla kupców
Dane zebrane przez CBRE oraz REDNET Property Group nie pozostawiają złudzeń. W Warszawie trzy pierwsze miesiące 2022 roku przyniosły sprzedaż mieszkań na poziomie 3,3 tysiąca lokali. To najniższy wynik od 2020 roku i wyraźny trend spadkowy w skali ostatnich 5 lat. Jeśli mniej mieszkań znajduje nowych właścicieli to zawsze zyskuje na tym rynek najmu. Tak jest również w obecnej sytuacji.
Marcin Jański, szef działu inwestycji alternatywnych w CBRE wskazuje na kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Do spadku popytu na mieszkania z pewnością przyczyniło się stopniowe zacieśnianie polityki pieniężnej. Ciągłe podwyżki stóp procentowych, których seria ciągle trwa, znacząco pogarszają sytuację obecnych i przyszłych kredytobiorców. Na to nałożyły się nowe zasady określania zdolności kredytowej, przez co o hipotekę jeszcze trudniej. Nic więc dziwnego, że w tej sytuacji wielu potencjalnych kupców wybiera najem jako alternatywę dla kredytu i własnego M.
Jak wspominaliśmy na wstępie, wyniki bieżącego roku zbliżyły się niebezpiecznie do notowanych w pierwszych miesiącach pandemii. Wtedy powodem gwałtownych spadków była pandemia, teraz jest to rosnąca niepewność finansowa lub po prostu brak możliwości otrzymania kredytu. Dziś dodatkowym czynnikiem hamującym jest niska dostępność lokali mieszkaniowych. Rodzin coraz częściej nie stać na lokum w odpowiednim metrażu, bo ceny za metr kwadratowy lokalu mieszkalnego wciąż rosną. Szczególnie w dużych miastach. Dla przykładu za każdy metr mieszkania na rynku pierwotnym trzeba obecnie zapłacić prawie 14 tysięcy złotych. To prawie dziesięć procent więcej niż jeszcze trzy miesiące wcześniej.
Nieco tańsze są mieszkania już będące na rynku, jednak sytuację utrudnia fakt, że jest ich coraz mniej. Z jednej strony z pewnością wpływa na to wzrost znaczenia najmu, z drugiej niepewność inwestycyjna, która hamuje finalizacje wielu dużych przedsięwzięć. I choć analitycy prognozują, że liczba lokali wystawianych na sprzedaż z pewnością będzie rosła, sam proces sprzedażowy może ulec wydłużeniu. Czy przy tym wszystkim możemy spodziewać się wreszcie końca podwyżek? Niestety nic na to nie wskazuje, ponieważ ceny materiałów budowlanych nadal rosną. W związku z tym możemy spodziewać się akcji promocyjnych i znaczących zniżek w ofercie deweloperów, którzy będą chcieli w ten sposób zawalczyć o klienta. Czy to wystarczy by większości potencjalnych klientów nie przechwycili rentierzy? Czas pokaże.