Od początku roku spada sprzedaż mieszkań. Mniej kupujemy zarówno na rynku wtórnym, jak i na pierwotnym. Mniejsze zainteresowanie spowodowane jest między innymi zmianami na rynku hipotek, ale również za gotówkę kupujemy mniej niż wcześniej. Spadający popyt przy rosnącej podaży sprawia, że wzrosty cen wyhamowały, a w niektórych miastach możliwe są większe spadki.

W zeszłym roku ceny mieszkań poszybowały w górę po dynamiczny wzroście popytu wywołanym Bezpiecznym Kredytem 2%. Zainteresowanie kredytem z dopłatami przerosło oczekiwania i sprawiło, że z rynku szybko zniknęły najbardziej popularne mieszkania. To pozwoliło deweloperom i sprzedającym na rynku wtórnym na znaczne podwyżki cen.

Spowolnienie rynku po zakończeniu programu dopłat

Przyjmowanie wniosków na preferencyjny kredyt zakończyło się wraz z końcem 2023 roku. Od tego czasu popyt hamuje. Wiele osób oczekuje na start nowego rządowego programu wsparcia w zakupie mieszkania, wstrzymując się na razie z decyzją o zakupienie nieruchomości. Coraz więcej przesłanek wskazuje jednak na to, że zapowiadany program jednak nie ruszy i rynek będzie musiał poradzić sobie bez niego.

Przyszli kredytobiorcy czekają. Kto nie musi, nie zgłasza się na razie do banku po kredyt w nadziei, że załapie się na kredyt z dopłatami. Na rynku pozostają osoby, które mają pewność, że nie będą beneficjentami nowego programu, bo np. kupują kolejną nieruchomość.

Słabe wyniki sprzedaży kredytów hipotecznych i mieszkań

Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że w kwietniu bieżącego roku banki uruchomiły 16,4 tys. kredytów mieszkaniowych. Jest to wynik o 11,4 proc. gorszy niż w marcu i o 34,1 proc. gorszy niż w rekordowym na razie styczniu 2024 roku. W ujęciu rok do roku kwiecień był o 67,3 proc. lepszy niż kwiecień 2023, ale w tamtym roku sprzedaż była bardzo słaba i odbiła się dopiero po starcie kredytu z dopłatami.

Sprzedaż mieszkań spada jednak nie tylko w przypadku transakcji finansowanych kredytem hipotecznym, ale także w przypadku transakcji gotówkowych. Niższą aktywność kupujących dobrze widać na przykładzie największych polskich miast. Sytuacja w niech jest monitorowana m.in. przez Otodom Analytics. W kwietniu 2024 roku deweloperzy działający na siedmiu największych polskich rynkach (Warszawa, Kraków, Trójmiasto, Wrocław, Łódź, Poznań, Katowice) sprzedali ok. 3,5 tys. lokali mieszkalnych, co jest wynikiem o 16 proc. gorszym w ujęciu rok do roku.

Z danych Otodom wynika, że spadek sprzedaży odnotowany został także w maju, który był najgorszym miesiącem od stycznia 2023 r. Deweloperzy sprzedali w tym okresie zaledwie 3,2 tys. mieszkań, co było wynikiem o 20 proc. gorszym od ubiegłorocznego.

Mniejsze tempo wzrostów cen

Spowolnienie rynku, przy jednoczesnej powolnej odbudowie oferty zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym, wielu osobom zainteresowanym kupnem własnego mieszkania daje nadzieję na pojawienie się spadków cen. Jak na razie ceny dalej rosną, tyle że znacznie wolniej niż w 2023 roku. Kwartalne wzrosty wciąż utrzymują się na poziomie kilku procent.

Z danych ofertowych opracowanych przez Cenatorium wynika, że w Łodzi, Krakowie i Poznaniu pojawiły się nawet spadki cen na poziomie 1-1,5 proc. miesiąc do miesiąca.

W kolejnych miesiącach sytuacja na rynku będzie zależeć między innymi od poziomu inflacji, dostępności kredytów hipotecznych i liczby oddawanych do sprzedaży mieszkań. Jeśli zostanie uruchomiona nowa wersja kredytu z dopłatami, to zamiast spadków cen możemy być świadkami kolejnych wzrostów. Prawdopodobnie jednak mniej dynamicznych niż w zeszłym roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.