Nie tylko atrakcyjna lokalizacja, ale także odpowiedni metraż, piętro czy nawet nasłonecznienie: to wszystko wpływa na ceny nieruchomości. Atrakcyjna lokalizacja mieszkania powoduje wzrost jej ogólnej wartości. I jest zależna od indywidualnych potrzeb kupującego. Jednym zależy, żeby mieć blisko pracę, szkołę czy sklep i wybiorą centrum miasta, inni poszukują spokoju i stawiają na zieleń, parki i rekreację.

Niezależnie od upodobań klientów, z reguły droższe są mieszkania w śródmieściu niż na uboczu. Podobnie jest z kondygnacją budynku, na której położone jest mieszkanie. Zasadniczo przyjmuje się, że lokale na 1. czy 2. piętrze w blokach wielorodzinnych bez windy są bardziej atrakcyjne, a co za tym idzie droższe niż mieszkania na parterze czy na 4. piętrze.

Co ciekawe, home office, na który przeszło wielu z nas, tworzy nowe potrzeby mieszkaniowe. Klienci poszukują mieszkań wśród ciszy i zieleni, ale dobrze skomunikowanych z innymi częściami miasta. Koniecznie z balkonem bądź tarasem. Na cenę mieszkania na pewno wpłynie także standard jego wykończenia. Ważna jest zarówno jakość materiałów używanych do budowy, jak i sposób wykończenia oraz zagospodarowania całego budynku.

Ważna jest także strona, na którą wychodzą okna. Gdy są one skierowane na stronę zachodnią, mieszkańcy korzystają na tym na kilka sposobów: lepsze nasłonecznienie, cieplejsze wnętrza, oszczędność na ogrzewaniu. Liczy się także widok z okna: za bardziej atrakcyjny zapłacimy więcej.  Dla kupujących bardzo duże znaczenie ma to, czy mieszkanie znajduje się w nowym budownictwie mieszkaniowym, czy w blokach z tzw. wielkiej płyty,

W ciągu ostatnich 12 miesięcy ceny mieszkań wzrosły średnio o 15 proc: najmocniej w Szczecinie, Białymstoku, Rzeszowie i Krakowie. Natomiast najmniejsze wzrosty miały miejsce w Gdańsku, Częstochowie i Bydgoszczy.

Mimo wszystko wielu z nas chętnie decydowało się na zakup lokum. Dlaczego?  Zdaniem analityków mogła się do tego przyczynić pandemia. W niepewnych czasach to właśnie nieruchomość stawała się pewnym kapitałem i stanowiła oręż przeciwko inflacji. Na wzrost cen oddziaływały również: dynamiczny wzrost wynagrodzeń, bardzo sprawna odbudowa gospodarki czy rosnący optymizm rodaków. Kluczowe okazały się także najniższe w historii stopy procentowe. To przez nie lokaty były niemal nieoprocentowane, a kredyty najtańsze w historii. Stymulowany w ten sposób popyt wchodził na rynek, na którym brakowało ofert – po części ze względu na to, że niektórzy deweloperzy na początku epidemii wstrzymali rozpoczynanie nowych inwestycji.

Pamiętajmy także, że sporo mieszkań ściągają z rynku fundusze inwestycyjne (przeważnie zagraniczne), które skupują nie tylko pojedyncze mieszkania, ale też całe bloki, osiedla czy nawet firmy deweloperskie, ograniczając w ten sposób ofertę rynkową.

Podwyżki stóp procentowych sprawią jednak, że sytuacja się zmieni. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to stabilizacja cen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.